ZMIANA NASTAWIENIA #3 PRZESTAŃ UŻYWAĆ SŁOWA PROBLEM

moc słów problem

Dlaczego zazwyczaj patrzymy na wszystko negatywnie? Odpowiedź jest bardzo prosta – bo widzimy w swoim życiu ciągłe problemy. Mamy problemy w pracy, problemy finansowe, problemy sercowe, problemy z dziećmi, problemy ze schudnięciem, problemy ze snem, itd. Można by wymieniać i wymieniać.

Jak często używasz słowa problem? Założę się, że bardzo często. Wiem, bo kiedyś sama się na tym przyłapałam.  Problem to słowo, którego używamy na porządku dziennym. I nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak duży wpływ to jedno słowo ma na nasze życie.

Słowo „problem” wpływa na postrzeganie sytuacji

Siła słów jest bardzo duża. To jakich słów używamy wpływa na nasze postrzeganie. Słowo problem wiąże się z negatywnymi wzorcami myślowymi. Mówiąc o problemie najczęściej mamy na myśli wydarzenie, dla którego w pierwszej chwili nie widzimy rozwiązania.

Prawda jest taka, że każdy problem można w jakiś sposób rozwiązać, nawet jeśli wydaje nam się inaczej. Zazwyczaj myślimy bardzo schematycznie i patrzymy na daną sytuację tylko z jednej strony widząc ją tylko w czarno-białych barwach. A rzeczywistość ma o wiele więcej kolorów. Czasem trzeba po prostu zmienić perspektywę i poszukać możliwości, których wcześniej nie braliśmy pod uwagę.

Problem czy może sytuacja do rozwiązania?

Dlatego warto wykreślić słowo problem raz na zawsze ze swojego słownika. Zamiast tego można użyć słowa sytuacja. Sytuacja w naszych myślach kojarzy się z określonym zadaniem do rozwiązania, z czymś co jest chwilowe i co można opanować. To może wydawać się mało prawdopodobne, ale jeśli przestaniemy każdą gorszą sytuację nazywać problemem, a zamiast tego zaczniemy używać słowa sytuacja lub na przykład zadanie do rozwiązania, o wiele łatwiej będzie nam uporać się z rzeczami, które nas blokowały. Zmienimy w ten sposób wzorce myślowe i otworzymy się na niedostępne dla nas wcześniej rozwiązania.

Siła słów jest większa niż myślisz

Słowa mają potężną moc i warto o tym pamiętać. Tyczy się to nie tylko słowa problem. Dotyczy to większości słów, które wypowiadamy. Co tu dużo mówić, spora część z nich jest negatywna, a nawet często przesadzona. Ile razy używamy słów typu „koniec świata”, „masakra”, „jestem wściekły”, „nienawidzę tego”, itd. A co gdyby tak zamiast „nienawidzę tego” powiedzieć: „wolę coś innego” albo zamiast mówić: „jestem samotny” powiedzieć: „jestem do wzięcia”? Czy nie brzmiałoby to lepiej? 😉

Oj brzmiałoby i to dużo lepiej. A nasz humor też automatycznie stałby się lepszy. Może kolejnym razem, kiedy zamiast wypowiadać negatywne słowa użyjesz pozytywnego zamiennika? Gwarantuję, że zobaczysz różnicę. Już samo użycie takiego „niekonwencjonalnego” słowa poprawi Ci humor. To całkiem przyjemny i prosty zabieg, który opisałam bardziej szczegółowo we wpisie „jaką siłę mają słowa” [klik] Tam dowiesz się również na czym polega słownik transformacji i jak go używać.

Ja przyznam szczerze, że zaczęłam ponownie przyglądać się słowom, których używam. Część negatywnych zwrotów usunęłam ze swojego słownika już parę lat temu, jednak niektóre pojawiają się w nim do dzisiaj. Ich też planuję się pozbyć, bo wiem z własnego doświadczenia, że taka mała zmiana robi naprawdę dużą różnicę w nastawieniu i postrzeganiu danej sytuacji. Zwłaszcza, że większość negatywnych zwrotów używamy zupełnie bezmyślnie, często wyolbrzymiając nimi daną sytuację.

A jak to wygląda u Was? Jak często używacie słowa problem lub innych negatywnych zwrotów?


Chcesz trwale zmienić nastawienie oraz pozbyć się negatywnych myśli? Zajrzyj również do poprzednich wpisów:

 

24 Comments

  1. Właściwie słowo problem wyrzuciłam ze swojego słownika już dość dawno temu. Staram się go unikać, choć czasem się wkrada samo. Tak naprawdę po tym oswojeniu „problem” nie niesie ze sobą żadnego negatywnego znaczenia w moim słowniku. Bo to sytuacja do rozwiązania właśnie. A gdy taka sytuacja jest i jest naprawdę poważna, to jakkolwiek ją zwę i tak powoduje ból brzucha. Ja też mówię ludziom o unikaniu negatywnego komunikatu. Ba, miałam nawet o tym prelekcję dla nauczycieli akademickich 🙂 ale czasem sytuacja jest taka, że mam jednak „problem” XD Pozdrawiam cieplutko!!! Basia

  2. Masz rację, bardzo dużo zależy od naszego nastawienia. Spróbuję wyeliminować słowo „problem” z mojego języka. Dobre nastawienie to połowa sukcesu.

  3. Ja zdecydowanie rzadko używam tego słowa… chociaż nie powiem, czasem mi się zdarza… ale wtedy gryzę się w język i myślę sobie, to nie problem to kolejne wyzwanie, któremu podołam 😉 ! No i zazwyczaj tak się dzieje!

    Ale znam wielu takich „narzekaczy”, którzy we wszystkim widzą dylematy… Zawsze mam ochotę utrzeć im nos i pokazać, ze nie ma rzeczy niemożliwych!

    Pozdrawiam ciepło!

    • A to prawda, takich narzekaczy jest dużo. Czasem mam wrażenie, że narzekanie to taka wymówka, żeby nie musieć nic robić i nie musieć się starać 🙂
      Pozdrawiam 🙂

  4. Grunt to nastawienie – taka prawda. Odpowiednie podejście pozwala naprawdę żyć spokojniej i przyjemniej. 😉

    • Dokładnie 🙂 Podpisuję się pod tym rękami i nogami 😉
      Szkoda tylko, że czasem zmiana sposobu myślenia i zachowania jest taka trudna, ale warto się starać, by żyło się lepiej 🙂

      • Dokładnie, mimo, że zmiana sposobu myślenia nie jest łatwa, to jest możliwa. A kiedy zmieniamy swoje podejście zdecydowanie możemy żyć spokojniej i przyjemniej 🙂

  5. Siła słów jest na prawdę ogromna, dlatego warto zwracać uwagę na niektóre słowa 🙂 A każdy problem tak na prawdę dla się rozwiązać :))

  6. Bardzo dbam o nastawienie. Dzięki odpowiedniemu nastawieniu przetrwałam jakoś potworne wypalenie w swojej nudnej, biurowej pracy. Nauczyłam się, że jeśli nie mogę odczuwać radości na myśl o wstaniu rano i pójściu tam, to przynajmniej nie myślę i nie narzekam na okrągło, jak to ja tego nie lubię blablabla. Wstaję rano i wyobrażam sobie, co dzisiaj fajnego się wydarzy, czym będę się zajmować i dzień się miło toczy 🙂

  7. Kiedyś w starciu z problemem chowałam się w sobie i stawiałam „na przeczekanie”, dziś problemy tylko pobudzają moją kreatywność. Podchodzę do nich jak do zadań matematycznych.. zbieram dane, szukam wzoru i rozwiązuję. Czasem potrzebna jest pomoc (przecież nikt nie jest wszystkowiedzący i nieomylny).. ale to żadna ujma.
    Super tekst!

  8. Ja już od dawna nie używam słowa problem, tylko mówię sprawa do załatwienia. Nasze podejście do danego tematu może bardzo wiele zmienić:). Jeśli masz ochotę, to zapraszam Cię na Linkowe Party do mnie, które trwa od dzisiaj do poniedziałku. To świetna okazja, żeby zaprezentować swój najnowszy wpis, a także żeby poznać wiele interesujących osób oraz ich ciekawe wpisy:). Pozdrawiam Ania.

  9. A dodatkowo podobno ludzie sukcesu w ogole wykreslaja ze swego slownika slowo porazka, kleska itp, a zastepuje je tymi z gatunku: nieporozumienie, niezrozumienie … Potega pozytywnego myslenia. Pozdrawiam serdecznie Beata

  10. Słowa „problem” nie nadużywam, bo powoduje u mnie stres. Używam go jedynie wtedy kiedy mówię, że „problemy są po to, żeby je rozwiązywać”. To daje mi motywację i siłę do działania.
    A moje nastawienie znasz Sylwia 😉 Jest pozytywne z natury, jedynie co, to przytłacza mnie czasem nadmiar obowiązków i tworzące się przez to zaległości.

  11. Ja słowo „problem” w sumie chyba definiuję dość niestandardowo, bo z racji wykształcenia matematycznego łączę go zawsze w parę z hasłem „do rozwiązania” i traktuję jako takie wyzwanie. Choć i tak tym wpisem trochę dałaś mi do myślenia 🙂

  12. Zgadzam sie, slowa maja olbrzymia moc!Podobnie jak nasze mysli! Czasem nie jestesmy w stanie kontrolowac tego , co nam sie przydarza, ale zawsze mamy wplyw na to, jak na dana sytuacje zareagujemy :)))

  13. Zgadzam się z tym co piszesz w zupełności 🙂 Ale najważniejsze w tym wszystkim jest nasze nastawienie, bo nawet najbardziej pozytywne słowa nie pomogą jeśli będziemy mieć zupełnie odmienne nastawienie od tego co mówimy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *