Masz słabą wolę i łatwo ulegasz pokusom? Boisz się miłości i zaangażowania? Brak Ci wytrwałości? A może źle radzisz sobie z krytyką albo pozwalasz sobie na to, żeby inni źle Cie traktowali?
Takich „słabości” może być mnóstwo. Każdy z nas ma jakieś cechy, których w sobie nie lubi. Cechy, które uważa za swoją słabość. Każdy ma swoje lęki. Każdemu zdarzają się sytuacje, w których reaguje zupełnie inaczej, niżby chciał.
Ja kiedyś uważałam, że jestem „miękka”. Nie potrafiłam bronić swojego zdania. Nie potrafiłam być stanowcza. Źle radziłam sobie z krytyką i z tym, jak ktoś podnosił na mnie głos lub traktował mnie z góry. Nie lubiłam tego w sobie. Czułam się przez to słabsza od innych.
Dopiero nazwanie swoich słabości pozwoliło mi zupełnie inaczej na nie spojrzeć. Pozwoliło mi się ich pozbyć.
Posiadanie cech, które postrzegane są jako słabości nie jest wcale niczym złym. Każdy z nas takie posiada. Słabością jest wypieranie się swoich słabych stron i swoich lęków. Jeszcze większą słabością jest udawanie kogoś silnego, kiedy tak naprawdę rządzi nami lęk. To może prowadzić do tego, że swoje lęki przenosi się na innych – albo poprzez traktowanie innych z góry, krytykę i zbytnie uleganie emocjom, albo wręcz odwrotnie – okazując chłód i oziębłość.
Jak przekuć swoje słabości w swoją siłę?
Wbrew temu co może się wydawać, rzeczy, które uważamy za swoją słabość, z biegiem czasu mogą okazać się naszą siłą. Żeby pokonać swoje słabości trzeba przyznać się przed samym sobą do swoich lęków i słabych stron. Trzeba rozpoznać sytuacje, w których nasze słabości i lęki zaczynają nami rządzić. Spróbować je zrozumieć. I przede wszystkim zaakceptować.
Tym, co ja polecam, jest rozmowa. Rozmowa z samym sobą. A nawet nie tyle z samym sobą, co ze swoimi słabościami, ze swoim wewnętrznym dzieckiem i wewnętrznym krytykiem. Bo to bardzo często oni stoją za tym, że reagujemy emocjonalnie, lękliwie, bądź nie tak, jakbyśmy chcieli.
U mnie kluczową rolę odegrała praca z wewnętrznym dzieckiem. To ono dochodziło do głosu zawsze wtedy, kiedy ktoś mnie krytykował lub podnosił na mnie głos. W tych sytuacjach powtarzałam schematy z dzieciństwa. Zrozumienie z czego wynika moje zachowanie pozwoliło mi zapanować nad nim zapanować. Przestałam ulegać emocjom i zaczęłam zupełnie inaczej podchodzić do swoich słabych stron. Nabrałam większej pewności siebie.
Duże znaczenie ma również zrozumienie innych i tego, że nie zawsze ten, kto wydaje się silny, pozbawiony lęku i słabości, jest taki w rzeczywistości. Bardzo wielu z nas udaje i robi wszystko, żeby zamaskować swoje słabe strony. Bardzo często wyniosłość, krytykanctwo czy „wyluzowanie” są tylko usilną próbą ukrycia swoich wad i słabości.
Dopiero umiejętność przyznania się przed samym sobą do swoich słabości i lęków jest prawdziwą siłą.
Ja myślę, że trzeba pokochać słabości i dać im się pojawiać.
Warto pokochać siebie i to, jakim się jest!