„Tego nie da się zrobić”, „nie dam rady”, „nie potrafię schudnąć”, „i tak nic z tego nie wyjdzie”. Ile razy zdarza Ci się wypowiadać tego typu słowa? Podejrzewam, że dosyć często.
Mówiąc nie dam rady szukasz wymówek
Tak, dobrze przeczytałeś – wymówek! To taki sprytny zabieg naszej psychiki chroniący nas przed wyjściem ze strefy komfortu. Zazwyczaj jakaś część nas samych dobrze czuje się z tym, co posiada w danej chwili. Dobrze jej z tą niby niechcianą wagą, w toksycznej relacji czy w tej marnej pracy, której niby tak bardzo nie lubimy.
Łatwo jest powiedzieć: nie mogę, nie potrafię, nie da się. To zwalnia z obowiązku podejmowania prób. Chroni przed porażką i rozczarowaniem. Bo wtedy zawsze możemy stwierdzić, że przecież i tak z góry byliśmy skazani na niepowodzenie.
Autosabotaż
Jednak jest też druga strona medalu. Tego typu myślenie powoduje frustrację obecną sytuacją. Zatrzymuje nas w miejscu. Uniemożliwia osiąganie celów i realizację marzeń. Myśląc w ten sposób sami sabotujemy swoje mniejsze i większe sukcesy. To odbija się na naszym poczuciu własnej wartości i na naszej wierze w swoje możliwości. Tego typu myślenie ogranicza. Powoduje, że zaczynamy doszukiwać się przyczyn swoich niepowodzeń w czynnikach zewnętrznych. Zwalamy winę za to, co się nam nie udaje na innych, na okoliczności i na warunki, w jakich żyjemy.
Jak to ma się do naszego nastawienia? Trudno być nastawionym pozytywnie, kiedy wychodzi się z założenia, że coś i tak się nie uda.
Tego typu myślenie zaczynamy przenosić na pozostałe strefy życia. Możemy np. zaprzepaścić szansę na udany związek, bo wychodzimy z założenia, że on i tak się nie uda.
„Nie mów, że jesteś słaby, że czegoś nie potrafisz, nie możesz, nie dasz rady, nie nadajesz się. Masz w sobie wielki magazyn siły i potężny generator, który dostarczy ci jej jeszcze więcej – jeśli tylko postanowisz go włączyć i zacząć z niego korzystać.”
Beata Pawlikowska – W dżungli miłości
Czego się boisz?
Warto zdać sobie sprawę z tego, że takie nastawienie rzutuje na nasze szczęście. Za każdym razem, kiedy stwierdzisz, że coś się nie uda lub, że czegoś nie potrafisz, zapytaj samego siebie, co sprawia, że myślisz w ten sposób. Jakie są dowody na to, że sytuacja zakończy się porażką?. Czego tak naprawdę boisz się w podjęciu próby? Spróbuj wypisać wszystkie rzeczy, które mogą Ci pomóc w osiągnięciu zamierzonego celu oraz wszystko to, co może w tym przeszkodzić. Warto mieć świadomość swoich słabości i ograniczeń, i pracować nad nimi.
I co najważniejsze warto zacząć kontrolować swoje myśli. Już samo powiedzenie sobie potrafię, dam radę, to się uda, dodaje energii i sprawia, że zamiast na negatywach, zaczynamy skupiać się na pozytywnych rezultatach. Dzięki takiemu prostemu zabiegowi możemy zmienić swoje nastawienie i nabrać pewności siebie.
A jak to wygląda u Was? Zdarza Wam się sabotować swoje sukcesy mówiąc „nie dam rady”?
Chcesz trwale zmienić nastawienie oraz pozbyć się negatywnych myśli? Zajrzyj również do poprzednich wpisów:
- jak zmienić nastawienie i zacząć myśleć pozytywnie?
- zmiana nastawienia #1 odpowiedz sobie na jedno pytanie
- zmiana nastawienia #2 zacznij kontrolować swoje myśli
- zmiana nastawienia #3 przestań używać słowa problem
Zawsze powtarzam, że jeżeli mówimy, że nie damy rady to choćby cały świat nam sprzyjał faktycznie nie damy. 🙂
To prawda!
Ja przez bardzo długi czas walczyłem z tą głupią wymówką. W końcu udało mi się ją
pokonać, uwierzyć w siebie i zyskać pewność, że mogę zrobić cokolwiek… o ile
poświecę temu odpowiednią ilość czasu….
W tym momencie wpadłem w nową pułapkę – „czy na pewno chcę poświecić X godzin by przygotować się do maratonu?” „Czy na pewno chcę…” Czasem te pytania pokazują mi, że zysk jest nieproporcjonalnie duży do wysiłku który musiałbym ponieść. Często jednak, łapię się na tym, że usprawiedliwiam się w ten sposób przed samym sobą, by z czystym sumieniem zrezygnować z czegoś co wymagało by wysiłku i trudu.
Cieszę się jednak, że dostrzegłem ten dziwny wzorzec. Same przyłapanie się na nim potrafi poprawić humor 🙂
Dawid
Swego czasu to była moja ulubiona wymówka. Gdzieś w głowie nadal mi dzwoni to sformułowanie. Walczę z tym, bardzo ogranicza powtarzanie sobie tego i podkopuje poczucie własnej wartości. Idę w dobrym kierunku, dzięki za ten tekst.
Trzymam za Ciebie kciuki 🙂
Hmmm… że ten, tego tam. „To i tak się nie uda” to jedno z moich powiedzeń. Niestety. Ale jest też druga strona medalu. Ja sobie tak gadam, narzekam, a potem i tak biorę się do roboty i robię. Czasem fajnie jest się zaskoczyć. O kurcze, a jednak się udało! 😉
U mnie leci konsekwencja, masa rozpoczętych projektów mniejszych i większych:)
Świetny post! Podstawa to nie wmawiać sobie, że się nie da rady tylko zaciskać zęby i do roboty ! 🙂
Swoim dzieciom od małego wtłaczam do głowy, że takie pojęcie nie ma racji bytu. Chyba uwierzyły, bo rzadko używają, a jeśli już to innych słów np.” „Mamo, a pomożesz mi, gdybym miała problem?”, „Mamo, myślisz, że uda mi się…?”, „Mamo, a jeśli mi nie wyjdzie, to mogę zrobić na przykład tak, że….?”.
Super! Ja od dziecka ciągle słyszałam, że czegoś się nie da lub, że coś mi nie wyjdzie, lepiej nawet się za to nie zabierać. Potrzebowałam dużo czasu, żeby zacząć myśleć inaczej, chociaż i tak nieraz łapię się na tym, że stwierdzam, że nie dam rady. Na szczęście już coraz rzadziej 🙂
Jesteśmy tylko ludźmi. Byłoby dziwne, gdybyśmy czasem nie popadali w zwątpienie. Najważniejsze, żeby to zwątpienie miało miejsce rzadko i szybko nam przeszło.
Ja nigdy nie marudziłam, że nie dam rady. Jeśli czegoś nie robię/robiłam, wynika(ło) to z lenistwa. A to chyba jeszcze gorsze. Ale pracuję nad sobą! Bardzo fajne zdjęcie w poście 🙂
Nie, ja czasem rzucam się z motyką na słońce. Mam czasem wrażenie, że optymizmu jest we mnie aż za dużo i nie raz się potknęłam. Ale z kolei, gdybym go nie miała nie doświadczyłabym w życiu tak wiele.
Najważniejsze, że potrafisz wyciągnąć wnioski ze swoich potknięć i idziesz dalej. Tylko pozazdrościć podejścia i odwagi 🙂
No właśnie, najpierw trzeba spróbowac coś zrobić, a potem ewentualnie stwierdzic, czy się da, czy nie:).
Tak tak tak!! To sformułowanie należy wywalić ze swojego słownika i juz! 🙂