Chyba trudno byłoby znaleźć osobę, która nigdy w życiu nie odczuła ukłucia zazdrości w stosunku do innych osób. Patrząc na kogoś, kto o wiele lepiej wygląda, ma więcej pieniędzy, większy dom, lepszą pracę czy lepszy związek często pojawia się nutka zazdrości.
Jak zazdrość wpływa na Twoje życie?
Generalnie w zazdrości nie byłoby niczego złego, gdyby każdy potrafił wykorzystać ją z korzyścią dla siebie. Niestety najczęściej jest zupełnie odwrotnie. To na początku niewinne uczucie często przeradza się w coś o wiele gorszego. Jeśli ktoś zazdrości czegoś innej osobie, zaczyna czuć do niej pretensje za to, że ma coś, czego on nie ma. Gdyby się nad tym zastanowić to jest to totalnie irracjonalne. Bo przecież to nie jest niczyja wina, że ma coś, czego nie ma ktoś inny. Zazdrość wobec konkretnej osoby może prowadzić do poczucia żalu wobec całego świata na to, że czegoś się nie ma oraz pogrążać w poczuciu krzywdy.
Zazdrość potrafi skutecznie zatruwać życie osoby, która zazdrości, a także tych, którzy stają się jej obiektem. Bo niektórzy ludzie zazdroszczą tak bardzo, że cieszą się, kiedy komuś innemu coś się nie uda. Nie wspominając już o tych, którzy kierowani zazdrością dążą do tego, żeby zniszczyć czyjeś szczęście.
Skąd bierze się zazdrość?
Zazdrość najczęściej jest wynikiem niskiego poczucia własnej wartości i braku wiary w to, że może nam się coś udać. Ale zazdrość to też informacja dla nas samych. Uświadamia nam nasze potrzeby. Bo jeśli zazdrościmy komuś danej rzeczy warto zastanowić się czy sami nie pragniemy jej w swoim życiu.
Jak poradzić sobie z zazdrością?
Tutaj podzielę się swoim doświadczeniem. Ja co prawda nie miałam nigdy problemów z zazdrością, ale skłamałabym, gdybym powiedziała, że to uczucie jest mi obce. Bo zdarza mi się poczuć ukłucie zazdrości widząc, że inni mają to, co ja chciałabym mieć. Co wtedy robię?
Wsłuchaj się w siebie
Kiedy pojawia się uczucie zazdrości staram się go nie wypierać, a wsłuchać się w siebie. Zastanawiam się dlaczego jestem zazdrosna akurat o ten określony „wycinek życia” danej osoby. Próbuję uświadomić sobie, dlaczego jest to dla mnie tak ważne. Dzięki temu można uświadomić sobie wiele rzeczy. Przede wszystkim można lepiej poznać swoje potrzeby. Bo czasem wypieramy niektóre swoje pragnienia, twierdząc, że coś jest nam zupełnie niepotrzebne. Uczucie zazdrości, kiedy widzimy, że ktoś inny zaspokoił tę właśnie potrzebę może być informacją dla nas, że jednak to jest dla nas ważne. I odwrotnie. Czasem zazdrościmy komuś czegoś, bo wydaje nam się, że też chcielibyśmy to mieć. Jednak jeśli wsłuchamy się w siebie i głębiej zastanowimy się, czy tak naprawdę chcielibyśmy znaleźć się teraz na miejscu osoby, której zazdrościmy, może okazać się, że wcale tego nie chcemy. Bo każdy z nas jest inny. Każdy ma inne wartości i inne potrzeby. Stwierdzenie, że ktoś ma „lepiej” jest pojęciem względnym.
Czerp inspirację
Dla mnie uczucie zazdrości jest punktem wyjścia do zmiany swojego życia. Jeśli uświadamiam sobie, że naprawdę pragnę mieć to, co ma ktoś inny, staram się dowiedzieć, jak udało mu się to osiągnąć. Szukam wskazówek, które mogłabym wykorzystać w swoim życiu. Przyglądam się tej osobie. Próbuję dowiedzieć się jakie cechy były jej potrzebne do tego, żeby osiągnąć to, o czym ja też marzę. I w kontekście tego przyglądam się sobie. Zastanawiam się nad czym muszę popracować. Najczęściej okazuje się, że punktem wyjścia są pewne cechy charakteru, jak chociażby pewność siebie, wiara we własne możliwości, odwaga. Fakt, że pewne sfery mojego życia wyglądają o wiele gorzej, niż u tej osoby często wynika z zupełnie różnych przekonań, jakie mamy na pewne tematy. Dzięki takim sytuacjom uświadamiam sobie, co mnie ogranicza. Uświadamiając sobie obszary, nad którymi muszę popracować, zaczynam je zmieniać na swoją korzyść.
Każdy kij ma dwa końce
Najważniejsze w radzeniu sobie z zazdrością jest skupienie się na sobie. Na swoich potrzebach i na tym, czego chcesz w życiu. I na dążeniu do tego, żeby w miarę możliwości to spełnić. Bo na to każdy z nas ma realny wpływ. Patrzenie na kogoś przez pryzmat tego, że on ma lepiej, łatwiej, więcej, itd. jest bardzo złudne. Bo my sami widzimy tylko część życia danej osoby. Tę część, którą chcemy widzieć.
Przykładowo zazdroszcząc komuś dużego domu, nie zastanawiamy się, jak ciężko musiał pracować, żeby na niego zarobić. Nie myślimy o tym, że być może zaciągnął na niego kredyt, który będzie spłacać do końca życia. Nie zastanawiamy się nad tym, że dom to obowiązek, wysokie koszty utrzymania, to mnóstwo pomieszczeń do sprzątania, okien do umycia, itd. Zanim komuś zaczniemy zazdrościć warto zastanowić się, czy chcielibyśmy znaleźć się na jego miejscu? Czy może jednak wygodniej jest nam w naszym mieszkaniu? Warto uświadomić sobie, że efekty które widzimy często są wynikiem ciężkiej pracy i wielu wyrzeczeń. Dlatego, jeśli np. zazdrościsz swojej koleżance pięknej figury zamiast narzekać, że ona to pewnie „ma to w genach” , a Ty i tak nie będziesz nigdy tak wyglądać, spróbuj się dowiedzieć jak udało jej się wypracować taką sylwetkę. Zapytaj o to, co je, jakie ćwiczenia wykonuje, jak często, itd. Możesz się zdziwić jak wiele kosztuję ją to, żeby tak wyglądać.
Życie nie ogranicza się tylko do tego, co widać na zewnątrz
Każdy z nas ma swoje problemy i sfery życia, w których wiedzie mu się trochę gorzej. I warto o tym pamiętać. Bo mamy tendencje, do spostrzegania rzeczy i ludzi bardzo wybiórczo i subiektywnie. A rzeczywistość często jest zupełnie inna niż nasze wyobrażenia. Porównywanie się z innymi i zazdroszczenie im nic nam nie da. Zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie miał się lepiej od nas. Tego nie zmienimy. Za to możemy zaakceptować to co mamy i zająć się tymi obszarami życia, które jesteśmy w stanie poprawić.
Ukłucie zazdrości może być czynnikiem motywacyjnym do lepszego poznania siebie i zmiany swojego życia na lepsze. I warto mieć do niego właśnie takie podejście.
Dziękuję, że jesteś.
Jeśli spodobał Ci się wpis zapraszam Cię do tego, żebyśmy pozostali w kontakcie. Żeby mieć dostęp do wszystkich aktualności możesz polubić mój Fanpage na Facebooku, profil na Google plus oraz śledzić bloga na Bloglovin.
O zazdrości kiedyś przeczytałam gdzieś, że zazroszcząc umniejszamy swoją wartość i może coś w tym stwierdzeniu jest. Też nie są mi obce igiełki zazdrości i faktycznie w takich momentach nie czuję się jak ktoś wartościowy, pewny siebie, ale jakoś tak… jakbym była skurczona i gorsza. Mnie pomaga myśl, że każdy z nas jest inny, co innego ma do zaoferowania światu i rozwija się w swoim tempie.
Zgadzam się z Tobą, kiedy komuś zazdrościmy pojawia się uczucie bycia gorszym. Twoje podejście jest bardzo fajne. Bo każdy z nas jest inny (i wyjątkowy!) i ma co innego do zaoferowania światu.
Wreszcie odpowiedziałam na Twoją nominację – długo to trwało, ale zwykle mam artykuły na zapas i na nich lecę, żeby mieć trochę wolnego od ich pisania 🙂
Każdy z nas chciałby mieć najlepiej być najlepszym stąd ta zazdrość. Nie ma jednak co patrzeć na innych, lepiej skupić się na sobie. Pozdrawiam Cię i gratuluję takich mądrych przemyśleń. 🙂
Pozwól, że powtórzę swój komentarz, który zamieściłam dzisiaj u kogoś innego, ale to dobry przykład a propos zazdrości. Kilka lat temu mój były szef powiedział fajną rzecz: „Wyleczyłem się całkowicie z zazdrości, kiedy ktoś podpowiedział mi takie rozwiązanie. Jeśli komuś czegoś zazdrościsz, zadaj sobie pytanie czy chciałbyś zamienić się z tą osobą, ale nie tylko na rzecz, której jej zazdrościsz, tylko na wszystko. Na wszystko!. To bardzo skutecznie leczy z zazdrości.” 🙂 Zapamiętałam i stosuję. Działa 🙂
Fantastyczna metoda! Każdy powinien ją stosować 🙂
Niektórym naprawdę by się przydała
Jeżeli kiedyś będę miała problem z zazdrością, to przypomnę sobie słowa Twojego byłego szefa, bo są naprawdę mądre 🙂
Ja też często je wspominam i w parę sekund leczą mnie z ewentualnych zbędnych myśli 😉
Ostatnio jest mi to uczucie za bliskie, przede wszystkim w kwestii bloga. Do tego dochodzi porównywanie jak mi idzie względem innych. Jedno szczęście nawet w tych najgorszych momentach walczę, może nie tak mocno jak powinnam, ale nie odpuszczam. Zaczynam inaczej wyznaczać plan, a przede wszystkim terminy i trzymam kciuki, że mi się uda.
Ja kiedyś też na każdym kroku porównywałam się z innymi. Teraz nauczyłam się skupiać na sobie i na swoich osiągnięciach względem tego, co było wcześniej. A od innych staram się czerpać inspirację 🙂
Bardzo podoba mi się Twoje spostrzeżenie, że identyfikując w sobie uczucie zazdrości, możemy jednocześnie zidentyfikować często ukryte własne potrzeby. W pełni zgadzam się z Twoim podejściem do zazdrości i myślę, że ważne jest, by się w nim nie zatracać, a jedynie wykorzystac, tak jak piszesz jako czynnik motywujacy.
Bardzo mądrze to opisałaś.
Za każdym razem, kiedy dotyka mnie uczucie zazdrości, staram się przyjrzeć mojemu poczuciu wartości. Temu, jaki „brak” został dotknięty tak, że wywołał zazdrość.
Gratuluję Ci tak dojrzałego podejścia do tematu zazdrości 🙂
No właśnie! Kluczem do zrozumienia problemu jest to, że zawsze znjadzie się ktoś kto będzie miał lepiej. I o ile to zmotywuje nas do działania, poprawy swojego aktualnego stanu rzeczy i zapytania o radę: „Co zrobiłeś, żeby to siągnąć?” to nie widzę w tym nic złego. Dużo gorzej jeżeli ta zazdrość przeradza się w nienawiść, bo wtedy tak naprawdę nie szkodzimy temu człowiekowi sukcesu, tylko sobie. Zamiast siedzieć i zazdrościć lepiej jest po prostu działać 😉
Dokładnie, jeśli zazdrość zaczyna przeradzać się w nienawiść, najbardziej szkodzimy sobie. Dlatego lepiej zacząć działać, żeby nie dopuścić do takiej sytuacji:)
Też byłam kiedyś zazdrosna i przez to wiecznie niezadowolona. Zazdrość niszczy człowieka od środka. Jak sobie z tym poradziłam? Nie przyszło to na pstryknięcie palcem, ale pierwszą rzeczą, jaką zrobiłam to było docenienie tego, co mam. Od tego zaczęłam i zdałam sobie sprawę, że mam na koncie sporo sukcesów. Później zamieniłam zazdrość w obojętność lub podziwianie. Jeżeli ktoś coś osiągnął swoją pracą, to podziwiałam taka osobę i szukałam informacji jak zaczynała. Z zazdrością materialną, że ktoś ma lepsze ubrania, albo lepsza komórkę nie miałam nigdy problemu 🙂
Gratuluję Ci fantastycznego podejścia do zazdrości 🙂
Bardzo podoba mi się Twoja rada, żeby wsłuchać się w siebie i swoje pragnienia 🙂
Jak zwykle Sylwia mądry tekst. Nie znoszę zazdrości. Ani w sobie (nie wiem czy kiedykolwiek ją miałam) ani u kogoś innego. Miałam to szczęście w życiu, że moi partnerzy chowali swą zazdrość do kieszeni i mnie nią nie zamęczali. Raczej bym tego nie zniosła i odeszła. Mój mąż też to wie 😉
Kilka lat temu jeden z moich byłych szefów podzielił się ze mną świetną zasadą, którą usłyszał z kolei od kogoś innego i którą również ja posyłam w świat: „Jeśli zazdrościsz czegoś komuś, pomyśl czy zechciał/abyś zamienić się z tym kimś, ale NA WSZYSTKO (życie, pracę, rodzinę, męża, żonę, dzieci, etc.), a nie na tę jedną rzecz, której zazdrościsz.” Świetna zasada, która leczy z zazdrości 🙂
Zgodze sie tylko z jednym – zazdrosc to okropne i niszczace uczucie, niestety reszta tego co napisalas to w zasadzie nic nie wnoszace, zupelnie puste slowa, ktore nie dotykaja tak naprawde tematu. Piszesz o tym by zadroszczac najpierw zastanowic sie czy to jest napewno to czego chcemy? twierdzisz ze czesto okazuje sie ze nie, a ja uwazam ze jednak duzo czesciej jest zupelnie odwortnie. Zazdroscimy bo mamy jakas potrzebe i nie potrafimy jej zaspokoic – nie zawsze dzieje sie tak z naszej winy. Ja na przyklad nie mam rodzicow, nie mam tez chlopaka ani meza. nie mam cioc, babc, nikogo. Jestem bardzo samotna. Tak sie ulozylo zycie.Choc jestem zaledwie po 30tce stracilam wszystkich. Czuje potworna zazdrosc widzac, czytajac, slyszac o rodzinie, o relacjach o tym i tamtym. Czy gdy sie nad soba zastanowie, nad ta swoja zadroscia, okaze sie ze ja tak naprawde wcale nie chce zadnej bliskosci, zadnej rodziny? ze zadrosze ot tak sobie po prostu? bzdura? wiele osob ma problemy ktore ich przerastaja a potrzeby takie jak kazdy czlowiek, czy maja sobie wmowic ze nie maja ludzkich potrzeb zeby nie zadroscic? Piszesz tez o zazdrosci domu, a przeciez dom trzeba utrzymac, byc moze wziasc na niego kredyt, sprzatac go trzeba i ogrzac – nie no tragedia wogole czemu ludzie sa tak glupi ze te domy stawiaja? Czy naparwde oklamywanie siebie i wmawianie sobie glupot ma byc tym rozwiazaniem na poczucie zazdrosci? Jak traktowac powaznie tego bloga gdy porady sa albo naiwne albo wyssane z palca albo maja sie nijak do rzeczywistosci? Kiedy ktos mieszka w wynajetej oblesniej kawalerce bo na nic innego go nie stac, jeszcze wie ze nie dostanie kredytu na mieszkanie bo ma tylko jedna pensje, bo nie ma meza, bo nie ma rodzicow ktorzy pomoga, bo w pracy juz tam i gdizes awansowal ale i tak zarabia za malo, i meczy sie w tej kawalerce, strasznie sie meczy to serio uwazasz ze mysl o tym ze polowa twoich znajomych pobudowala piekne domy, ktorymi ciesza sie jak dzieci nie bedzie bolesna jesli tylko wmowimy sobie ze oni wcale nie sa szczesliwi, ze ja bym wcale nie byla bo to sprzatac trzeba bo naprawiac bo ogrzewac itd? Ludize, serio…MAm instynk macierzynski i bardzo chce byc matka a nie moge bo nie mam partnera. Kazdy widok matki z dizeckiem to dla mnie noz wbijany w serce. To okropne uczucie i wolalabym go nie czuc ale to nie jest zadna rada by zastanowic sie czy napewno tego chcesz bo pewnie okaze sie ze wcale nie chcesz. bo dizecko to trzeba przewijac, kapac, bo kosztuje tyle, bo noce nieprzespane. w zasadzie caly twoj artykul opiera sie na zalozeniu ze jesli czujesz zazdrosc to z pewnoscia jak sie glebiej zastanowisz okaze sie ze opiera sie ona na falszywych potrzebach. A co jesli tak nie jest? bo ja sadze ze jednak w wiekszosci przypadkow te potrzeby nie sa falszywe, sa bardzo realne a szczescie innych wcale nie takie okupione znow ciezka praca.
Przyklad kolezanki z piekna figura tez nietrafiony. Sporo osob z nadwaga ktore cierpia z jej powodu pracuja nad soba cholernie ciezko i co je czesto lamie to wlasnie fakt ze znajome nie musza robic nic zeby wygladac normalnie podczas gdy one caly czas sa pod kontrola kazdej kalorii i wycisk sobie robia jak w wojsku a i tak pozostaja w tyle. Z mojego doswiadczenia wynika ze jednak takich przypadkow jest wiecej a nie takich w ktorych te szczuple osoby to te co nad soba ciezko pracuja a te grube zwyczajnie nie.
Tak wiec ogolnie bardzo dizwne te twoje rady..
Skupiaja sie dlamnie na falszywych zalozeniach i skupiaja sie bardziej na wygodnych dla potwierdzenia tez przykladach ktore sa raczej w mniejszosci niz tymi ktore naprawde sprawiaja ludziom problemy.
Najczesciej bowiem jednak zazdroscimy tego czego naprawed potrzebujemy
Nie zawsze mozemy osiagnac wszystko czego potrzebujemy, ba czasem nie mozemy osiagnac nawet malego procenta tego co jest nam niezbedne do szczesliwego funkcjonowania
Do tego mitem jest ze kazdy kto ma wiecej, kto jest szczuply, kto ma piekny dom okupil to przeraziwa cena i jeszcze teraz cierpi. Bardzo czesto zrodlem zazdrosci i frustracji jest wlasnie cos zupelnie innego a co zdarza sie nader czesto a mianowicie – ja haruje nad sylwetka i wciaz wygladam jak larwa a moje chudziutkie kolezanki zajadaja pizze i czekolade a wygladaja duzo lepiej odemnie
– Ja haruje w pracy, robie dodatkowe kursy, staram sie jak moge a stac mnie tylko na wynajecie oblesnej kawalerki i przy nie posiadanie drugiej pary rak i dodawkowego dochodu odlozenie jakiejs kwoty na swoje mieszkanie wydaje sie marzeniem scietej glowy podczas gdy co druga moja kolezanka choc nie pracuje ani ciezej ani madrzej zwyczajnie dostala spadek po babci, rodzice pomogli, czy tez dobrze zarabiajacy maz sponsoruje.
To z taka zadroscia ciezko sobie poradzic, z zazdroscia o realne rzeczy, z zadroscia o milosc o rodzine, o wlasny kat, ze swiadomoscia ze ludzie ktorzy maja te wszystkie rzeczy wcale nie pracowali na nie, ot zwyczajnie najczesciej dostali to od losu a to ze nikt mimo wszystko zycia idalnego nie ma, nawet jesli posiada dom z basenem wiem ale tez nie jest to dla mnie zaden argument bowiem to tak jakby mowic bezdomnemu – nie zazdrosc temu co ma dom bo on tyle ma z tym domem roboty, wiesz i trawnik musi strzyc, i zona go irytuje swoim zrzedzeniem tak ze ty siedzisz na ulicy glodny obdarty ale nie zadrosc temu co ma wszystko bo on nie ma idealnie..
Serio serio, przepraszam ale twoj wpis mnie zdenerwowal. Potwierdzil tylko jakie to cale coachowanie to stek pustych slow ktore nie koncetruja sie na prawdziwych problemach i prawdziwym zyciu a omijaja to co niewygodne i operuja pustymi nic nie znaczacymi slowami ktore nic nie wnosza, niczego nie tlumacza ani nie rozwiazuja