Kiedy codziennie stajesz przed lustrem to co w nim widzisz? Zauważasz od razu swoje długie rzęsy, uroczy uśmiech, zgrabne nogi? Skupiasz się na swoich zaletach? Czy może pierwsze na co zwracasz uwagę to rzeczy, które Ci się w sobie nie podobają?
Niestety my kobiety najczęściej skupiamy się na swoich wadach i słabych (naszym zdaniem) stronach. Przy okazji naszego dzisiejszego święta zaczęłam się nad tym zastanawiać. Dlaczego my kobiety tak wielką wagę przywiązujemy do swoich słabych stron. Kiedy spoglądamy w lustro pierwsze co widzimy to rzeczy, które się nam w nas nie podobają. Praktycznie całą swoją uwagę poświęcamy temu, żeby zatuszować swoje mankamenty.
Podkreśl swoje atuty
Często w ogóle nie zauważamy naszych mocnych stron. A jeśli już mamy ich świadomość to i tak w pierwszej kolejności próbujemy ukryć to, co nam się w nas samych nie podoba. Jeśli na przykład mamy kilka centymetrów za dużo w talii, ale za to mamy długie, zgrabne nogi to co robimy? Najczęściej zakładamy luźniejszą bluzkę, żeby wyglądać szczuplej i nie myślimy o reszcie. Ok, a gdzie w tym nasza mocna strona – nogi? Nie lepiej ubrać spódniczkę lub dopasowane dżinsy, założyć szpilki i podkreślić swoje atuty. Przecież inni ludzie (zwłaszcza mężczyźni) najczęściej w ogóle nie zauważają tego, co nam się w nas samych nie podoba. Więc jaki jest sens tracenia energii na ciągłe tuszowanie niedoskonałości? Lepiej zadbajmy o to, żeby podkreślić swoje mocne strony. Sprawmy, żeby jeszcze bardziej przykuwały uwagę otoczenia i nie przejmujmy się mankamentami. Jeśli skupimy się na naszych mocnych stronach, będziemy ich świadome i odkryjemy nasze atuty, inni również je dostrzegą.
Popracuj nad swoimi mocnymi stronami
Nasza kobieca skłonność do skupiania się na swoich słabych stronach przejawia się w wielu płaszczyznach życia. Najczęściej zamiast stawać się lepszymi w tym, co potrafimy i lubimy robić poświęcamy swoją energię na uczenie się rzeczy, których nie potrafimy. Pracujemy głównie nad dziedzinami, w których mamy braki, zapominając o tych, w których jesteśmy dobre. A nie lepiej skupić się na tym, co już potrafimy i stać się specjalistą w swojej dziedzinie. To dotyczy również kwestii zawodowej. My kobiety najczęściej boimy się awansu, większej odpowiedzialności, bo co jeśli sobie nie poradzimy. Zastanawiamy się czy nasza wiedza jest wystarczająca, czy mamy potrzebne kompetencje. Podobnie wyglądają nasze poszukiwania pracy. Widząc listę wymagań na dane stanowisko w pierwszej kolejności wyłapujemy te z nich, których nie posiadamy. Nieważne, że lista obejmuje 10 punktów, z których tylko w 2 czujemy się słabo, za to w pozostałych 8 jesteśmy świetne. To wystarczy, żeby w naszej głowie pojawiło się pytanie: „czy ja nadaję się do tej pracy?”. I tym się różnimy od mężczyzn, bo mężczyzna spełniałby tylko te 2 kryteria i byłby pewien, że sobie poradzi.
Każda z nas ma swoje mocne strony. Zarówno jeśli chodzi o wygląd, jak i charakter, wiedzę i umiejętności. Jeśli o nich zapomniałaś mam zadanie dla Ciebie: wypisz co najmniej 10 swoich atutów i mocnych stron. I to na nich skup swoją uwagę. Podkreślaj je, wykorzystuj, udoskonalaj. Bądź ich świadoma i nie wahaj się ich używać 😉
Taka już chyba kobieca natura 🙂 i trzeba dużo samozaparcia, żeby zmienić nastawienie do samej siebie. Nikt nie potrafi tak bardzo podcinać sobie skrzydeł jak my same. Jesteśmy w stanie zauważyć dziesiątki atutów u innych kobiet a u siebie no może z dwie i to po wielkich trudach i znojach 🙂 ale trzeba nad tym pracować 🙂 i mnie chyba trochę się to udaje ale bardzo mozolnie idzie 😀 mimo wszystko nie wolno się poddawać! 🙂
Taak. Chyba faktycznie tak jest, że często patrząc w lustro widzę najpierw to co mi się nie podoba, a potem to co lubię w sobie. Chociaż ostatnio staram się coraz mniej zwracać na to uwagę. Myślę o sobie jak o całokształcie, angażując w to zarówno wygląd jak i to co siedzi wewnątrz mnie. I zazwyczaj wtedy jestem zadowolona- i to jest dla mnie istotne, że szanuję siebie i lubię jako człowieka 😉
ale chętnie poznam 🙂
Świetny i zwięzły (ale wyczerpujący temat) wpis. Odświerzył mój stosunek do pewnej sprawy, w której zaryzykowałam ale wciąż jestem pełna obaw. A skoro jestem w tym dobra to nie ma co się bać 🙂