Chcesz zacząć ćwiczyć, uczyć się języka obcego albo założyć własną firmę? Czujesz w sobie dużą motywację, obiecujesz sobie, że od poniedziałku zaczniesz robić coś w tym kierunku, jednak, kiedy przychodzi początek tygodnia Ty zaczynasz szukać wymówek? A może zaczynasz realizować swoje zamierzenie, jednak po kilku dniach Twoja motywacja słabnie, a Ty porzucasz temat?
Podejrzewam, że większość z Was miała nieraz podobną sytuację? Znalezienie w sobie wystarczającej motywacji do tego, żeby zacząć robić coś nowego i wytrwać w postanowieniu nie jest wcale łatwą rzeczą. Tylko garstka osób posiada tak silną motywację wewnętrzną, że potrafi samoistnie wyznaczać sobie cele i czerpać satysfakcję z samego faktu ich realizowania
Najczęściej, kiedy podejmujemy jakieś postanowienie musimy wyjść ze swojej strefy komfortu i coś zmienić w swoim dotychczasowym zachowaniu. A tego nikt nie lubi. Bo wyjście ze strefy komfortu oznacza narażenie się na stres i ryzyko porażki. Wiąże się z koniecznością nauki nowych rzeczy i z nieznanymi dotąd doświadczeniami. Musimy przełamać w sobie lęk, niechęć i poczucie, że wprowadzenie zmiany będzie wiązało się z czymś nieprzyjemnym i wymagającym wysiłku.
Jak walczyć ze słomianym zapałem?
Ustal jasny i konkretny cel
Pierwszym warunkiem koniecznym do tego, żeby poczuć w sobie motywację, jest j ustalenie celu. Dopiero wiedząc, co tak naprawdę chcemy osiągnąć mamy szansę na to, że wytrwamy w postanowieniu. Ważne jest to, żeby wizualizować swój cel. Jeśli na przykład Twoim celem jest zrzucenie 10 kg wyobraź sobie, jak będziesz wyglądać, kiedy to się stanie. Stwórz wizję siebie zadowolonej z swojej nowej sylwetki, w nowych ciuchach, pewnej siebie i przyciągającej wzrok płci przeciwnej. Miej ten obraz cały czas w głowie!
Zastanów się, co zyskasz realizując cel
Sama wizja celu może okazać się niewystarczająca, dlatego warto odpowiedzieć sobie również na pytania: „Jakie korzyści odniesiesz, realizując swój cel”? „Jak będziesz się czuł?” „W jaki sposób realizacja celu wpłynie na Twoje życie?”. Zazwyczaj, kiedy podejmujemy jakieś postanowienie myślimy o tym, co możemy dzięki temu zyskać albo czego możemy uniknąć. Mając świadomość korzyści i pozytywnych zmian, jakie niesie ze sobą realizacja celu, będziesz mieć o wiele większą motywację do jego realizacji.
Zastanów się, co stracisz, realizując cel
Skoro do tej pory odkładasz na przyszłość jakieś swoje postanowienia, to znaczy to, że prawdopodobnie tak naprawdę jest Ci dobrze w obecnej sytuacji. Nawet, jeśli na nią narzekasz i chcesz coś zmienić, musi być też jakaś korzyść ze stanu obecnego. Być może jest to poczucie bezpieczeństwa, wygoda, albo przyzwyczajenie. Nieważne co to jest, żeby zacząć realizować swoje cele trzeba najpierw uświadomić sobie, z czego będziemy musieli zrezygnować i czy jesteśmy to zrobić. W tym celu odpowiedz sobie na pytania: „Jaki czerpiesz korzyści z obecnej sytuacji?,„Co stracisz realizując cel”?, „Czy jesteś gotowy na tę stratę”?
Teraz masz już jasną wizję celu, przekalkulowałeś swoje zyski i straty, więc pozostaje jeszcze jedna rzecz:
Uświadom sobie, co sabotuje Twoje działania
Brak wiary w siebie, negatywne myślenie, strach przed porażką, przekonanie, że nie jest się wystarczająco dobrym – to jedne z czynników, które sprawiają, że wiele rzeczy odkładamy na później. Niestety prawda jest taka, że to my sami najbardziej sabotujemy swoje działania. Jeśli chcesz wygrać ze swoim słomianym zapałem poznaj swoich wewnętrznych „sabotażystów” i uporaj się z nimi (więcej na ten temat przeczytasz we wpisie: „przestań się sabotować”)
Jeśli zastosujesz się do powyższych rad o wiele łatwiej będzie Ci wskrzesić w sobie motywację do działania i walczyć ze słomianym zapałem. Jeśli szukasz dodatkowych wskazówek dotyczących motywacji odsyłam Cię do wpisu: „jak się skutecznie zmotywować”. Tam znajdziesz sposoby, które pomogą Ci utrzymać w sobie motywację i osiągnąć swoje cele.
A Ty w jaki sposób walczysz ze słomianym zapałem? Jeśli masz jakieś sprawdzone sposoby, koniecznie podziel się nimi w komentarzu!
Ojj.. jakie to prawdziwe. Ja staram się podchodzić do takich spraw jak do nawyków (urodowych czy żywieniowych). Na początku się zmuszam.. przychodzi godzina i nie ma pomiłuj.. jak wejdzie w krew to „dzieje się samo”. Z czasem zawsze jest łatwiej.
Super, że potrafisz się zmusić. Do tego potrzeba sporo wewnętrznej motywacji 😉
Często mi się to zdarza. Mój sposób na słomiany zapał to dokładne przemyślenie celu, rozpisanie drogi do jego osiągnięcia(co i jak mam zrobić) i wtedy zyskuje motywację i chęć do działania 🙂
Takie rozpisanie „drogi” to świetny sposób na to, żeby skuteczniej działać i zyskać motywację 🙂
ustalanie konkretnego, dokładnego celu naprawdę pomaga w moim przypadku. 🙂
Problemem zwykle bywa brak czasu, jeśli mamy zbyt wiele celów, do których dążymy
Krótko i na temat. 🙂 Z doświadczenia wiem, że jeśli mam problem ze słomianym zapałem to znaczy, że ten cel nie był wystarczająco „mój” albo chodzi właśnie o płynące z niego ukryte korzyści…
przede wszystkim w obecnych czasach to właśnie jego do niektórych rzeczy może zabraknąć. 😉
Z mojego punktu widzenia mimo wszystko najskuteczniejsze jest nie tyle „świadome” podejście do tematu, co właśnie trochę „oszukanie” swojego mózgu. Jak wiadomo, lubi on wszelkie nawyki, a najłatwiejszym sposobem na „zmotywowanie” się są mininawyki – wymagają bowiem 0% motywacji – mają być tak proste do wykonania, że aż śmieszne, dlatego jest małe prawdopodobieństwo, że z jakiegoś powodu nie wykonamy ustalonego mininawyku. One z kolei zwykle powodują, że skoro zaczęliśmy już jakąś czynność, to potem „samo już idzie”. 🙂 Małymi krokami do celu.
U mnie zauważam, że jest to często związane z niespisaniem sobie wszystkiego. Za dużo mam tylko w głowie, marzeniach a za mało na papierze. Wiem też, że mam taki słomiany zapał, jeżeli od razu, chociaż małego kroku nie podejmę do realizacji czegoś.
Jak już się zacznie, to o wiele łatwiej działać dalej, niż kiedy tylko o czymś myślimy 🙂
Sylwia, ja ostatnio bardzo mocno przekonuje sie o tym, jak bardzo pomaga ustalenie konkretnego celu. To rzeczywiscie jest chyba najbardziej motywujacy kop. Pozdrawiam serdecznie Beata
Najłatwiej ustalić strategię i ją po prostu realizować 😀 w moim przypadku rozchwianie emocjonalne zauważam w postaci diety, tragedii nie ma, jak już zacznę się na maksa zdrowo odżywiać to trwam, ale jak sobie odpuszczę …t fiasko totalne.
Kiedyś pojęcie słomianego zapału nie było mi obce. Wielokrotnie wpadałam na tzw. genialne pomysły, które gasiłam w zarodku. Czasami nawet nie podejmując próby realizacji danego celu. Jednak odpowiednia praca nad sobą spowodowały, że teraz bardziej skrupulatnie realizuję wyznaczone sobie cele, do wielu z nich podchodzę odważniej, a gdy wiem, że z jakimś będę miała problem czasami po prostu proszę o wsparcie męża lub inne bliskie mi osoby. Ich pozytywna motywacja zawsze mi pomaga.
Większa świadomość i praca nad sobą dodają więcej wiary w siebie i motywacji. Proszenie o wsparcie jest czymś, czego wielu z nas się obawia. Chcemy być samowystarczalni. Zupełnie niepotrzebnie. Jeśli mamy wokół siebie kochających nas ludzi, którzy wierzą w nasze możliwości, warto z nimi rozmawiać i prosić o wsparcie 🙂