Jak często robiąc coś, zaczynasz przejmować się opinią innych? Podejrzewam, że zdarza Ci się to dość często. Nie ma co się oszukiwać, jesteśmy istotami społecznymi. Pragniemy akceptacji i uznania. Nikt z nas nie chce zostać odrzucony lub źle odebrany. Dlatego tak często myślimy o tym, co powiedzą inni.
Czy to dobrze?
I tak i nie. Z jednej strony myśląc o tym, co pomyślą inni możemy uniknąć głupstw i zweryfikować swoje działania. Przede wszystkim te, które mogłyby narazić kogoś na nieprzyjemności lub sprawić mu przykrość. Niestety problem pojawia się wtedy, kiedy myślenie o tym, co pomyślą inni zaczyna podcinać nam skrzydła i sabotować nasze działania. Albo jeśli zaczynamy postępować w taki sposób, żeby wpasować się w oczekiwania innych.
Uważaj na pułapki!
Większość z nas jak ognia boi się oceniania, krytyki, wyśmiania czy odrzucenia. Jeśli strach przed tym, co pomyślą czy powiedzą inni zaczyna sabotować Twoje działania powinna zaświecić Ci się czerwona lampka.
Zastanów się, dlaczego tak ważne dla Ciebie jest to, co pomyślą inni? Czego najbardziej się obawiasz? Co będzie oznaczać dla Ciebie ocenianie lub negatywna krytyka ze strony innych?
Prawdopodobnie tego typu myślenie spowodowane jest tym, że niewystarczająco wierzysz w siebie. Twoje poczucie wartości nie jest zbyt wysokie, dlatego potrzebujesz aprobaty ze strony innych. Dzięki temu czujesz się bardziej dowartościowany. Krytyka lub odrzucenie mogłoby sprawić, że poczujesz się jeszcze mniej wartościowy. Zaczniesz wątpić w swoje możliwości. A może boisz się, że jeśli coś Ci się nie uda potwierdzisz swoje braki? Być może masz też przeświadczenie, że inni wiedzą lepiej. Albo potrafią więcej. Być może przeceniasz ich kompetencje, zaniżając przy tym swoje?
Jak przestać przejmować się opinią innych?
Pamiętaj, że nigdy nie dogodzisz wszystkim
Niezależnie od tego, jaka jest przyczyna tego, że tak bardzo zależy Ci na opinii innych, warto, żebyś zapamiętał jedną rzecz: Każdy z nas jest oceniany. Każdego dnia. Czy tego chcemy, czy nie. Tak samo jak my oceniamy innych. Często podświadomie, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Taka już nasza natura. Żyjemy w społeczeństwie, kierujemy się swoimi własnymi wartościami i swoją własną mapą świata. Mapą, która oparta jest na naszych przekonaniach, doświadczeniach i lękach. Postrzegamy wszystko jednostronnie. I tak też traktujemy innych. Testujemy ich, sprawdzamy, na ile wpasowują się w naszą wizję świata, a na ile od niej odbiegają. I jeśli ktoś robi coś co wydaje nam się nieodpowiednie lub po prostu trudne czy niemożliwe, reagujemy. Próbujemy wyperswadować drugiej osobie dany pomysł. Oceniamy, szukamy powodów, dla których ta osoba nie powinna tego robić. Albo próbujemy wskazać jej kierunek działania.
Miej świadomość, że Ty też oceniasz
Niestety zapominamy przy tym, że to, co wydaje nam się dobre dla nas, niekoniecznie jest takie dla innych. Zapominamy, że „doradzając” innym kierujemy się swoją wiedzą, swoimi przekonaniami, doświadczeniami i swoją wiarą w siebie. Nie bierzemy pod uwagę tego, że to tylko i wyłącznie nasze podejście do świata. Nasze przekonania. Nasz sposób myślenia. Osoba, którą oceniamy może mieć zupełnie inną wiedzę, zupełnie inne doświadczenie i zupełnie inne spojrzenie na świat. To, co nam może wydawać się trudne, dla niej może być proste. To, co nam wydaje się słuszne, może zupełnie nie posłużyć drugiej osobie.
Zrozum, że inni postrzegają Twoje działania przez pryzmat swojej wiedzy i doświadczeń.
Przejmując się tym, co pomyślą lub powiedzą inni warto mieć tego świadomość. Tak jak my postrzegamy innych poprzez swoją „mapę świata”, tak oni postrzegają nas. Dlatego, jeśli ktoś próbuje odwieść Cię od jakiegoś pomysłu albo krytykuje jakieś Twoje działanie nie traktuj tego, jako prawdy ostatecznej. Druga osoba patrzy na Twoje poczynania swoimi oczami. Pamiętaj o tym.
Naucz się czytać opinie jako informację zwrotną, ale nie bierz ich do siebie
Podchodząc do tego świadomie, możesz na tym skorzystać, ponieważ druga osoba może zwrócić Ci uwagę na rzeczy, których Ty sam nie dostrzegasz. Warto to przemyśleć. Jednak przede wszystkim powinieneś kierować się swoją wiedzą, doświadczeniem i swoją intuicją. Ty sam wiesz najlepiej, co jest dla Ciebie dobre. Ty sam wiesz, co Ci służy, a co nie. I na tym powinieneś się skupić. Nie na tym, żeby wpasować się w oczekiwania innych lub uniknąć ich ocen lub krytyki. Tego i tak nie unikniesz, bo zawsze znajdzie się ktoś w Twoim otoczeniu, któremu nie spodoba się coś, co robisz. Nawet gdybyś stawał na rzęsach nie unikniesz ocen i krytyki.
Naucz się podążać za sobą i nie bój się bycia sobą i podejmowania własnych decyzji. Nie bój się, że coś Ci się nie uda i potwierdzisz to, co mówili inni. Prawdopodobnie tak się nie stanie, a nawet jeśli coś Ci się nie uda, to Ty poniesiesz tego konsekwencje. Nie bój się popełniania błędów. Najważniejsze, żebyś żył w zgodzie ze sobą. Nie musisz zadowalać wszystkich wokół. Owszem, jeśli podejmujesz jakieś decyzje, warto zadać sobie pytanie: „czy ktoś może ponieść tego negatywne konsekwencje”? „Czy mogę przez to kogoś zranić?” I to powinny być jedyne rzeczy, jakimi powinieneś się przejmować.
Ja ten etap mam już za sobą.. ale pamiętam, jak trudno było przestać myśleć: „a co ludzie powiedzą”, tym bardziej, że przy każdej „kontrowersyjnej” decyzji słyszałam te słowa.. wypowiadane jak klątwa. Ogrom pracy za mną.. dziś jak chcę coś zrobić to to robię, pamiętając tylko o jednej rzeczy: „twoja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka”. Pod hasłem „wolność” można ukryć zdrowy egoizm, samodzielność.. własciwie wszystko…
Mam to samo 🙂
Nauczyłem się tego, że inni tez się mylą, a jeśli ci inni to większość to mamy 90% szansy na to że nie mają racji. Ufamy bezgranicznie temu co każdy, bo chcemy być tacy jak każdy. Ale nie myślimy o tym czy to dobre dla nas. Inni tak robią, to musi to być dobre. A ja zawsze powtarzam – „więc żryjmy gówno, miliony much nie może się mylić”.
Gdy jednak ktoś choć trochę pomyśli indywidualnie zauważy pewne błędy w rozumowaniu mas. W swojej dośc burzliwej karierze fotograficznej zauważyłem kilka rzeczy.
1) ludzie zawsze sprowadzają innych do parteru. Masz być taki sam – wszyscy nosimy zielone szaliki. Każdy inny szalik jest ble i nie dobry. A już każdy bez szalika jest wypierdkiem społeczeństwa. I nie wazne, że nie lubisz zielonych szalików. Nie ważne, że w ogóle nie lubisz szalików i jest Ci bez nich ciepło. To jest złe i koniec.
2) Wszystko co robisz ma być takie samo. Nie możesz wolno solić pół łyżeczki soli, jesli cały świat potrawy soli całą łyżeczką. To jest złe, nie dobre i nie fajne. Co kogo obchodzi, że nie lubisz soli – tak się robi i koniec.
3) Musisz używać tego samego co my. My używamy programu komputerowego A. I ten jest najlepszy i najważniejszy i najmądrzejszy. Twój nie jest dobry. Nie wolno Ci go używać. Robisz źle, błąd, Twój program nie jest dobry. No i co z tego, że do Twoich potrzeb wystarczający. Masz mieć potrzeby takie same jak my. Więc nasz program jest najlepszy. Jest bardziej intuicyjny, ma więcej możliwości.
Odnosząc sytuację do mojej pasji czyli zdjęć – jeśli nie zrobię portretu takiego jak wszyscy uważa się, że jestem debilem. Dużo lajków dostają zdjęcia pospolite, normalne, takie jak wszędzie można zobaczyć. Za to co coś oryginalnego jest raczej pomijane, a czasem wyszydzane. I nie patrzy się na to, co autor miał na myśli. Patrzy się na to co wszyscy mają na myśli. Szum jest zły, co z tego że ktoś lubi. Jak jest szum na zdjęciu zdjęcie jest złe, bo ludzie nie lubią.
Tak działa psychika tłumu niestety.
Oj niestety, właśnie tak działa psychika tłumu. Podążamy za owczym pędem, robimy to co jest „modne” lub „słuszne” (według większości). Boimy się tego, że jeśli będziemy „odstawać” nie będziemy akceptowani, będziemy gorsi. Nie jest łatwo wyjść z takiego schematu myślenia. Chociaż już samo zrozumienie mechanizmu i zrozumienie, że nie zawsze większość ma rację to już bardzo duży krok do tego, żeby nauczyć się słuchać siebie i robić to, co naprawdę chce się robić, a nie to, co robią inni.
Dawno nie czytałem takich słów. Masz święta rację. Podpisuje się pod Twoimi słowami obiema rękami, obiema nogami i jakimś pisakiem.
Post porusza bardzo istotną (bolesną?) dla mnie kwestię.
Odrzucenia boję się niemal panicznie. Staram się przemówić sobie do rozsądku, ale natura niemal zawsze wygrywa (w większym lub mniejszym stopniu), ludzie mówią mi na przykład: „załóż krótką spódnicę, kto powiedział ci, że masz brzydkie nogi?”, albo „zrób to, czy tamto, to jest niezłe”, tymczasem ja – ciągle boję się, że wszyscy albo mnie wyśmieją, albo obgadają za plecami. Nawet swojego bloga nie rozpowszechniam, bo co ludzie na to powiedzą, piszę raczej dla siebie.
Najgorsze jest to, że… chciałabym znać prawdę o sobie – zaś odnośnie bloga – miło mi, że ktoś zajrzy, skomentuje. Hmm… trochę to skomplikowane.
PS: Jednocześnie – jako blogerka – idę swoją drogą, nie podążam na siłę za trendami, oby tylko zyskać akceptację jak najszerszego grona osób.
Ja już nie myślę tak sporo o tym, co pomyślą inni. Chociaż czasem, gdy mam gorsze dni łapię się na tym, że takie myśli porównujące do innych i przywołujące ich „opinię” wracają.
Przejmowanie się krytyką to smutna przypadłość, ale tak jak mówisz, czasem dobrze się zastanowić, zanim coś zrobimy. To, że się przejmujemy krytyką, pozwala czasem nie podejmować głupich decyzji. Wszyscy mamy tendencję do oceniania, tak naprawdę oceniamy wielu ludzi i nawet sobie nie zdajemy z tego sprawy. Receptą na tą przypadłość jest uświadomienie sobie, że nikt nie myśli o nas przez cały dzień, tydzień, miesiąc. Wystawi opinię i zapomina o niej, tak jak zapomina o setkach innych ludzi, których pojawiają się w jego życiu. Każdy z nas jest taki, że najmocniej skupia się na sobie i swoich problemach, inni interesują nas tylko przez moment, a już zwłaszcza wtedy, kiedy nic nas z nimi nie łączy.
Zgadzam się z Tobą. Często wydaje nam się, że jesteśmy takimi trochę „pępkami świata” i ludzie będą rozwodzić się nad naszymi działaniami całe życie. Jednak tak naprawdę oni interesują się głównie sobą, a my jesteśmy dla innych tylko tematem „na chwilę”.
Staram się walczyć z ocenianiem, co nie jest łatwe. Bo opinie same wchodzą nam do głowy. Myślę wtedy, że to nie moja sprawa, że każdy ma prawo do innego ubioru/zdania i przechodzi. Najpierw trzeba zacząć przestać oceniać, a później przestaniemy martwić się o to względem nas 🙂
Zgadzam się z Tobą. Ocenianie działa w dwie strony. Jeśli my damy innym prawo do życia własnym życiem, bez oceniania ich, damy również sobie prawo do nieprzejmowania się opiniami względem nas 🙂
Super, że akurat dziś trafiłam na Twój wpis:). Wczoraj miałam bardzo nieprzyjemna sytuację, kiedy (wiem, że nie słusznie) przejęłam się czyjąś krytyką.
To była bliska mi osoba, która powiedziała mi tak przy okazji, że mój blog zrobił się beznadziejny. Normalnie szczęka mi opadła i zatkało mnie. To prawda, że jestem strasznym nadwrażliwcem i boli mnie krytyka. Jednak w tym wypadku wkurzyło mnie to, że ktoś, kogo zainteresowania odbiegają od tego, co przedstawiam na moim blogu w ogóle podejmuje się go krytykować.
W ogóle co to za krytyka bez podawania konkretnych przykładów. Wkurzyło mnie własnie to, że ja poświęcam tygodniowo długie godziny kosztem wielu rzeczy, żeby realizować moją pasję. A ktoś, kto nic nie robi w jednej sekundzie neguje mój cały wysiłek. Nawet jeśli kogoś nie interesuje tematyka, która poruszam, to przez szacunek do pracy, który w to wkładam i przez to, że to jest ważny temat dla mnie, to powinien trzymać buzię na kłódkę.
Zdaję sobie sprawę tez z tego, że również ja na co dzień oceniam innych. Jednak mam pewne zasady, których staram się z całych sił trzymać. Przede wszystkim jeśli mi się coś nie podoba, to nie mówię o tym przez szacunek dla autora. jeśli ktoś naciska na mnie, żebym jednak się wypowiedziała, to staram się skupić na pozytywach. Np. nie podoba mi się sukienka koleżanki, a ona drąży temat, to mówię, że to jest jej kolor, że wygląda w niej dobrze (oczywiście jeśli to prawda). Natomiast w momencie gdyby mi np. zaproponowała pożyczenie jej lub zakup takiej samej, to dopiero powiedziałabym, że ona wygląda w niej świetnie, ale jeśli chodzi o mnie, to wole inny styl.
Chciałam jeszcze dodać, że bardzo cenię sobie krytykę konstruktywną. jeśli ktoś uważa, że coś robię źle lub mogłabym coś zmienić powie mi to w kulturalny sposób podając przykłady i ewentualne rozwiązania, to jestem z czegoś takiego bardzo zadowolona. Zawsze mielę potem temat w głowie i czasem przyznaję danej osobie rację, dziękuje za wskazówki i je wdrażam. A czasem stwierdzam, że ja mam inne zdanie na ten temat i to nie dla mnie. I coś takiego moim zdaniem jest OK.
Jeny, ale się rozpisałam, trochę mnie poniosło:). No ale mówię Ci, tak mnie to poczucie krzywdy trzyma od wczoraj, że chociaż na klawiaturze się wyżyłam;). Ufff, już mi lepiej. Nie ma to jak wyrzucić z siebie problem. Miłego dnia!
Doskonale Cię rozumiem. Krytyka dla samej krytyki, bez podania konkretów i to jeszcze od bliskiej osoby bardzo boli. Zwłaszcza, kiedy dotyczy czegoś, czemu poświęcamy mnóstwo pracy, energii i serca. Najważniejsze, żeby nie brać jej sobie do serca i nie rezygnować z niczego, tylko dlatego, że komuś to się nie podoba. Tak jak piszesz, warto wyciągać wnioski z krytyki, która jest konstruktywna, konkretna i wypowiedziana tak, żeby nikogo nie urazić. Jednak przede wszystkim powinniśmy słuchać siebie 🙂
Popełnianie błędów jest nieodzownym warunkiem osiągnięcia sukcesu! 🙂 Jak mamy się nauczyć iść prosto do celu jeśli po drodze się parę razy nie potkniemy? Krytyka innych interesuje mnie tylko wtedy kiedy jest ona konstruktywna – taki zwykły „hejt” dla „hejtu” mnie w zasadzie nie obchodzi. Przecież to my sami odpowiadamy za własne życie, my sami płacimy swoje rachunki, a opinia innych? Cóż trzeba ją przyjmować bardzo ostrożnie 😀 Bądźmy takimi egoistami 😀 I pamiętajmy, że w życiu nie ma problemów są tylko wyzwania! 😀 Pozdrawiam 😉
Dokładnie! Masz świetne podejście 🙂
Najważniejszy jest chyba ten przedostatni punkt – że inni postrzegają nas przez pryzmat własnych doświadczeń. Czasami krytykują, bo ktoś ich samych wychował w kulturze krytyki i im się to udzieliło – więc nie powinniśmy się przejmować i pamiętać, że to ta osoba jest najbardziej poszkodowana. Bo szczęśliwy, spełniony człowiek nie krytykuje innych w sposób, który sprawia przykrość.
Staram się o tym pamiętać, ale wiadomo, że trzeba sobie ciągle przypominać 🙂 Proces nieprzejmowania się opinią innych jest długi i trudny – pewnie nigdy nie osiągnę tu sukcesu absolutnego, ale dobrze jest chociaż zbliżać się do niego krok za krokiem! 🙂
Dokładnie, zawsze będą zdarzały się sytuacje, w których opinia innych będzie dla nas ważna, jednak to od nas zależy, jak do niej podejdziemy. Pamiętając o tym, że inni postrzegają nas przez pryzmat własnych doświadczeń o wiele łatwiej nabrać dystansu do krytyki i nie brać wszystkiego do siebie.
Przejmowanie się opinią innych to jedna z rzeczy, które udało mi się skutecznie wyeliminować z życia(mam nadzieje, że skutecznie na dłużej, a może i na zawsze). Dawniej przejmowałam się każda opinią i czasem wpędzały mnie one w niezłe doły. Dzisiaj zupełnie mnie nie interesuje czy się komuś podoba to jak żyję i co robię, czy też nie 🙂 Moje życie, moja sprawa 🙂
Twój wpis akurat fajnie odnosi się do mojego ostatniego. Chodzi o tę opinię innych i moje przejmowanie się nią. Chyba walczę z wiatrakami, pokazując, że moje słowa zostały źle zinterpretowane i niedoczytane. Przejmuje się opinią innych z jednej strony, z drugiej walcząc o swoje, nie wiem, czy się przejmuje, czy nie.
Do nie przejmowania się opinią innych trzeba dojrzeć. Ja dojrzałam, ale sporo mi to zajęło. Warto było jednak.
Pozdrawiam i zapraszam do mnie !
Oj tak, to wpis z kategorii dla każdego, bo chyba nikt nie jest wolny od tego typu błędów…ja również je popełniam. Myślę jednak, że spojrzenie na temat z dystansem sporo daje…z wiekiem też chyba sporo się zmienia
Zgadza się, z wiekiem nabieramy dystansu do wielu spraw 🙂
Dla mnie tak naprawdę liczy się zdanie garstki osób, niemniej traktuję to jako sugestie, a nie prawdę objawioną. Kiedyś byłam człowiekiem, który strasznie przejmował się tym, co inni pomyślą na temat mój i moich działań. Sporo czasu zajęło mi zrozumienie, że problem tkwi w tym, że nie doceniam siebie. Praca nad sobą to harówa, ale przynosi efekty.
Fajnie, że zrozumiałaś w czym tkwi problem. Moim zdaniem to właśnie klucz do sukcesy w pracy nad sobą. Warto szukać przyczyn i nad nimi pracować, a wtedy zmienia się również wiele innych rzeczy 🙂
Szukanie uznania w oczach innych ludzi to chyba najczęstsza przyczyna tego, że tak bardzo się przejmujemy kiedy ta opinia nie jest zbyt przychylna. Bo niby dlaczego, przecież my się tak staramy, żeby innych zadowolić, a tutaj się nie sprawdza. 🙂 Ale lepiej sobie uświadomić, że nie jesteśmy maszynką do zaspokajania i dogadzania innym tylko istotną, która najpierw powinna skupić się na sobie i swoich potrzebach czy odczuciach. Bo ludzie nie zawsze zasługują na to, byśmy przejmowali się ich opinią. 🙂
Ja mam prostą zasadę: nie biorę do siebie słów osób, które wiem, że mnie nie kochają i im na mnie nie zależy .
Zgadzam się z tym w 100%. mamy być sobą a nie tworem na zachcianki innych!